Forum zostało przeniesione.

Niewiadoma

[link widoczny dla zalogowanych] Macie Black Hole Sun ^.^
A z polskiej muzyki Republika. Ooooch....

Kaziu masakrator

Oł je. Republika jest świetna!!!

Z polskich to w sumie lubię jeszcze Akurat i Vavamuffin. No i Kaczmarskiego - ale to jest inna liga xP

Słucham właśnie, od jakichś 20 minut, tego teledysku(ten sam link)xD

DreamOfMirrors

Sellene

Gdzie gra?
I z kim...? O_O

DreamOfMirrors

z Luncheonem.
Chyba w WZ gdzies pod koniec listopada

Noxx

Yoshi! Kochana! Ja też lubiłam LP ^^.
Hmmm, ale zróbmy analizę mojego lubienia LP.
Polecił mi to kolega, i byłam zadowolona, bo odkryłam fajny zespół. Mam w domu wszystkie single, Hybrid Theory, Mateorę... nie mam CD z Jay- Z bo nie spodobała mi się. Nie mam też Minutes to Midnight. Mam na mp3, słucma raz na miesiąc, i mi starczy. Dla mnie Linkini skończyli się po Meteorze.. Może nie skończyli się, ale.. dorośli? Hm, skomercjalizowali się to fakt. Mam do nich szacunek, bo coś tworzą i są kreatywni, nie spoczywają na laurach. Tylko nowa muzyka już do mnie nie przemawia, to nie jest już ten sam fajny nu metal, który doi mnie trafiał. O.
Yoshi, szanuję Cię min. za to, że nie dajesz się komentarzą w stylu ''LP to gówno. ''.
I proszę Was o jedno : Jeśli szanujecie Yoshi, chociaż w 1 % zrozumcie Ją i Jej gusta. Każdy ma prawo wybierać pomiędzy tym co lubi, i tym czego nie lubi, i ok, oceniajcie to sobie, ale tak żeby nikogo nie zranić i nie sprawić przykrości. Najlepiej zachowajcie to dla siebie.
Pzdr.

Świetlik

Yumi

Na początek kocham Cię Świetliczku, bo dałaś znak życia. I w ogóle Cię kocham.

A Minutes to Midnight to i ja nie mam, ale to tylko dlatego, że brak mi kasy, a chcę sobie kupić oryginała. I oczywiście, że teraz już to nie jest taki nu-metal jak na początku, ale oni to już dawno zapowiedzieli. I właśnie jeszcze bardziej ich kocham, że próbują się zmieniać i swoją muzykę, nie bojąc się efektów i opinii innych. We mnie zawsze będą mieli wielką fankę. I choćby świat przestał ich słuchać, ja nie przestanę.

Asian Kung-Fu Generation wymiatają. Dobra, wokalista jest jakiś zjechany, a raczej jego głos, ale i tak świetnie się komponuje z openingami do anime.

Maruda

A ja Wam powiem tak - Tool, Tool, Tool! No, i APC jeszcze. To moje zdecydowane bóstwa w gatunku rock/metal [;

Niewiadoma

Co jest na Boga?! Gdzie się podział mój post!
To się nazywa wolność słowa.

Sellene

Mojego też nie ma... -_-
Ale cóż. Życie.
/koniec offtopu. to też można skasować, jak wszystko.

Niewiadoma

Nie podoba mi się to, nie podoba mi się to wcale.

No. Velvet Revolver!

Kikimora

Ira. Melodyjny rock, ale lepiej pościągajcie sobie jakieś MP3 live, na żywo brzmią o wiele lepiej.

Yumi

A ja dziś słuchałam POD ^^

Niewiadoma

POD ma dobre tylko Youth of the Nation. Jak dla mnie. Za mało sensu w ich tekstach, nooo.

Ja cież. Co za wstyd. Nikt nie wspomniał o boskim Queen i boskim INXS. (Jak nie znacie, to pora poznać. Albo sobie strzelić.)

Yumi

Osz Ty! Racja. Jak mogliśmy o nich zapomnieć?

Mnie się melodyjki podobają POD.

Niewiadoma

(Czy to nie ironia losu, że wszystkie naprawdę dobre zespoły mają smutną historię? O Fredziu wiedzą wszyscy, o Lennonie z Beatlesów też, Morrisonie tym bardziej, pan z INXS popełnił samobójstwo... Dżiz. Przekleństwo rocka?)

chili

Ale wyobrażasz sobie Morrisona w 2007? Dla jego legendy ta wanna w Paryżu jest wybawieniem, bo gdyby miał teraz wyglądać i tworzyć jak Paul McCartney obecnie albo zrobić z The Doors to, co robią teraz Krieger i Manzarek wespół z tym pieprzonym Austburym, to wolałabym tego nie dożyć. żałuję, że więcej nie usłyszę go live, nie przeczytam jego poezji, oczywiście. Wydaje mi się jednak, że jemu to było przeznaczone.

edit
Jeszcze co do Nickelback i LP.
Osobiście za nimi nie przepadam, wydaje mi się, że wokalista Nickelback miejscami strasznie robi się pod Cobaina, a do Nirvany też miłością nie pałam. Linkin Park? "Numb" w podstawówce bardzo mi się podobało, dopóki nie zorientowałam się, że wszystkie piosenki brzmią tak samo. I konwencję teledysku "What I've done" zerżnęli trochę z "The saints are coming". jednak tego, że znają się na tym co robią, nie mogę im odmówić. Ot, muzyka współczesna, no.

Teraz

Niewiadoma

Ah, właściwie masz rację. Paul robi z siebie pomarszczonego klałna.
Patrzcie, co znalazłam, ha! Martwi w wieku lat 27. Magiczna liczba?
Jimi Hendrix (September 18, 1970)
Janis Joplin (October 4, 1970)
Jim Morrison (July 3, 1971)
Kurt Cobain (April 5, 1994)
Robert Johnson (August 16, 1938)
Brian Jones (July 3, 1969)
Och, a tak swoją drogą w jakimś programie muzycznym "eksperci" rozstrząsali plotkę, że gdyby puścić Led Zeppelin - Stairway to heaven od tyłu, można usłyszeć coś w stylu "Here is to my sweet Satan". To dopiero. Sprawdziłabym, gdybym miała sprzęt XP. Ale nie chce mi się wierzyć.

chili

Zbieg okoliczności jest zadziwiający... Zwłaszcza, jeśli chodzi o zbieżność dat śmierci Briana i Jima, który Jonesa uwielbiał.

Puściłam sobie Steirłej od tyłu, chyba rok temu. I według mnie, to wszystko kwestia psychiki - jeśli masz tekst "backwards" przed oczami, słowa słyszysz wyraźnie. Jeśli nie, dociera do ciebie wyłącznie bełkot. Tak jest chyba z tymi wszystkimi przypadkami reverse speech. No, pomijając "Empty spaces" Floydów. Tam wyraźnie słychać "gratulacje, właśnie odkryłeś sekretną wiadomość..." - jak szło dalej, nie pamiętam. W ogóle ta piosenka lepiej brzmi puszczona wstecz. Ale oni zapewne nagrali to specjalnie. I coś jest na rzeczy z "puść to głośniej, trupie" w Revolution 9. I podprogowym przekazem w "Baby one more time" Spears. Reszta, cóż... w ogóle, kto normalny słucha płyt od tyłu? xD

O, znalazłam link!
[link widoczny dla zalogowanych] - radzę najpierw posłuchać bez tekstu.

Holly

Queen. Queen zawsze będzie muzyką przewodnią mojego życia.
I Freddie, i w ogóle wszystko.
'Show must go on', no.
Zawsze, jak byłam mała, mój tata puszczał sobie Queen i w kółko go słuchał.
I tak właśnie stałam się ich fanką.
Ale lubię też, np. AC/DC, Foreigner.
{jeżeli chodzi o rock, to świetne kawałki lecą w <i>Supernatural</i>. polecam, bo to skarbnica dobrej muzyki.}

Kikimora

Queen?... Nie przepadam. Szanuję ich, bo jednak osiągnęli całkiem sporo, ale ich muzyka jakoś mi nie podchodzi.

Niewiadoma

Mój tata nie lubi Queen, bo jest homofobem. Ale widziałam, jak stuka palcami, kiedy lecą w radiu.
Freddie był geniuszem, moi drodzy. Nawet moja pani od muzyki przyznała, że nigdy wcześniej nie widziała człowieka, który miałby taki mocny głos bez żadnego profesjonalnego treningu.

Ah... Bo Floydzi to zupełnie inna historia ^.^

Kaziu masakrator

Led Zeppelin, to sataniści? Być moze. Prawdopodobne. Zapewne tak. Ale mam jedno pytanie - so what(so what, so fucking what xP)? mogli być nekrofilami, rumuńskimi nazistami, wyznawcami zapomnianego afrykańskiego bóstwa północnoestońskich górskich fistaszków, czy czym tam jeszcze, nieważne. Ważne jest to, że grali świetną muzykę, a Stairway To Heaven, to piosnka nad piosnkami(prawie że, bo wyprzedza ją parę piosenek Nirvany xP). Ważne jest to, że do dziś wielu uznaje ją za piosenkę wszechczasów. Ważne w końcu jest to, że gitara tw tej piosence, to majstersztyk i cudo na skalę światową. Nieważne, mogą i być sobie wyznawcami szatana(nie satanistami, bo ci nie wyznają szatana, wbrew nazwie - on tu uosabia pokusę, żądzę, ludzkie fascynacje i pragnienia(Zresztą, słyszałem że Jimmy był zafascynowany szatanem, i tymi sprawami, więc może to i prawda, ale nadal who cares?)), ale co mnie to obchodzi? Ważne, że grali świetną muzykę, głęboko wryli się w historię muzyki, i będą pamiętani przez lata. Za to należy im się szacunek. Nie każmy zakonnikowi być dobrym piosenkarzem, nie każmy piosenkarzowi być gorliwym katolkiem.

Co do nieśmiertelności, którą spowodowała śmiertelność... To smutne, ale prawdziwe. Gdyby dalej żyli, nie byliby tak popularni, jak teraz, gdy nie żyją. Śmierć po części ich wylansowała, sprawiła, że stali sie nieżywymi legendami. Powiedzmy sobie szczerze, kto chciałby pamiętać Hendrixa, jako wesołego staruszka? Albo Morrisona, czy Cobaina? To przez to, że zginęli młodo, tak mocno utrwaliła się ich legenda. Gdyby nie to, dzisiaj wcale nie byliby tak popularni, nie byliby legendami. Są nimi, bo utrwaliliśmy ich sobie, jako młodych zbuntowanych.

A Pink Floydzi to mieli poczucie humoru, nie ma co xP

Apropos satanizmu i Leed Zeppelin - to nie jest tylko fragment. Całe "stairway To Heaven" ma podtekst. Wystarczy wpisać w Youtube "Stairway To Heaven Backwards"xP

Niewiadoma

Nie doskoczę im za to do gardeł, ale osobiście byłabym bardzo zawidziona gdyby byli. Bardzo, bardzo. BARDZO. Tolerancja, ja wiem, ale człowiek nie byłby człowiekiem, gdyby nie miał własnego zdania i uprzedzeń. Byłby... rośliną! (Muchołówką!)
Ale nie wierzę, że są. Jak fani Tolkiena mogliby być ^.^? *joke* A poza tym sam Ozzy powiedział, że to bzdura, a ja Ozzy'emu wierzę. Slash zresztą też. I pan z Oasis. (Ach, bo zaprosili mnóstwo gwiazd, żeby to roztrząsały.)

Młodych zbuntowanych? Przepraszam bardzo, przede wszystkim widzę ich jako genialnych artystów. I fakt, że (np.) David Gilmour wciąż żyje, wcale nie sprawia, że nie jest i nie będzie legendą. Wcale.

Kaziu masakrator

No nie wiem, mimo wszystko wydaje mi się, że to bardzo pomogło w kształtowaniu ich legendy. Nie chciałbym wyobrażać sobie, na przykład, dziadziusia Jimiego wycinającego solówki na gitarce, przepraszam, ale dla mnie jest to nieco groteskowe i komiczne. Wolę go zapamiętać takiego, jakim był za młodu. Nie neguję, że byli oni geniuszami, ba, sam tak sądzę(tak jak mówiłem, Jimi był dla mnie mistrzem gitary). Ale to mój pogląd, so...

Jeszcze jakiś raper zginął, jak miał 27 lat. Znany. Murzyn taki.

Złoo.

Tupac?
*chowa się*

Kaziu masakrator

Ano, być może, nie wiem xP

[link widoczny dla zalogowanych]

Tutaj macie całe "Stairway To Heaven" backwards. Większość to bełkot, IMHO, ale parę razy coś wyłowiłem xP Ale to zależy tylko od interpretacji. To NADAL jest świetna piosenka, choćby była i o uciskaniu wieiórek peruwiańskich:P

I goście w komentarzach wynaleźli ciekawe podteksty:

- "Cause you know, sometimes words have two meanings" - nie trzeba tłumaczyć xP

- "Yes, there are two paths you can go by, but in the long run there's still time to change the road your on" - wymyślili, że chodzi o piekło i niebo, i dopóki żyjemy, możemy zmienić drogę, którą podążamy(zło/dobro).

Brzmi to cokolwiek wiarygodnie, ale nadal w to nie wierzę - choć troszkę mniej. Może inaczej - dopuszczam taką ewentualność.

Niewiadoma

Ano, 2pac, 2pac, jak można nie znać 2paca, chłopie? XD Ale z moich obliczeń wynika, że miał lat 25. Kurcze, sprawdzę.

A te cytaty nic jak dla mnie nie udowadniają.

Nie, to nie byłaby świetna piosenka, w takim wypadku. Treść liczy się tak samo, jak muzyka. A nawet bardziej.

U2 są genialni.

Robert Plant (i Strange Sensation) - Freedom Fries. Genialna piosenka, naprawdę. Wciąż chodzi mi po głowie.
No a poza tym: czy ktoś tu zna The Stone Roses? Nie? Jejcozawstyd. I'm the resurrection jest booooooskie. Zwłaszcza po trzeciej minucie, kiedy zaczyna się część instrumentalna.

Kaziu masakrator

Znajdź treść w(wielu) piosenkach Nirvany, a dostaniesz ode mnie jobla xP

Nie lubię dorabiać sobie ideologii, czy treści do muzyki. Jak chcę czegoś głębokiego, to czytam książkę, ewentualnie słucham Kaczmarskiego. Nie mówię, że to źle, że szukasz w piosenkach przesłania, ale ja osobiście staram się oddzielać jedno od drugiego. Muzyką staram się odstresować, zrelaksować, tak po prawdzie to i wyłączyć myślenie, co najwyżej skoncentrować na świetnej/badziewnej gitarze, czy znakomitym/beznadziejnym głosie. Nie potrzebuję zastanawiać się nad sensem życia podczas słuchania muzyki.

Ale jedno trzeba przyznać - jeśli to sprawka Szatana, to chłopak ma świetny gust!!!xP

Niewiadoma

Cóż. Ja nie potrafię zachwycać się piosenką, jeśli nie wiem o czym jest, w jakich okolicznościach powstała, co czuła osoba, którą ją pisała i tak dalej i tym podobne. Odstresowywuję się, kiedy słucham sobie składanek klubowych.
Jej, przecież ludzie MÓWIĄ do ciebie w swoich piosenkach, to jak książka, albo pamiętnik! Naprawdę wogóle cię to nie interesuje...? Dziwne.

Treść w piosenkach Nirvany? A proszę bardzo. Come as you are jest o tym, żeby nie oceniać ludzi i akceptować, że się zmieniają. I nic nie można na to poradzić. Niektórzy twierdzą też, że tekst mówi o samobójstwie. Wyszukałam też już jakiś czas temu, że linijka: "Come doused in mud, soaked in bleach" była skopiowana z amerykańskiej kampanii, która miała ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa HIV wśród uzależnionych od heriony. Cobain użył jej, żeby pokazać, że ludzie są równie bez względu na kolor skóry. "Mud" odnosi się do czarnych, "bleach" do białych.
Może po prostu nie szukasz wystarczająco głęboko...?
Myślę, że pan Cobain nie byłby zadowolony, że słuchasz jego dzieł tylko for fun.

Kaziu masakrator

Nie mówię o wszystkich piosenkach Nirvany. Ale bywało i tak, że właściwie losowe wersy tworzyły piosenkę. Powiedz mi w takim razie, o czym jest "Breed", "Molly's Lips", czy "Milk It"? Twoje przykłady znam, wiem też trochę o "Lithium", czy "Something in the way(opowiada o życiu bezdomnego Kurta)". Co nie zmienia faktu, że kocham Nirvanę.

Nie słucham Nirvany dla rozrywki. Nie nawzywaj tego tak. Czy się, muzyka jest dla mnie rozrywką, i owszem, ale zupełnie innego kalibru. Jest to zoś dużo bardziej osobistego i głębszego, niż telepapka. Nic tak, jak muzyka, czy malarstwo, nie potrafi trafić do mnie z siłą mocno wzburzonego oceanu, połechtanego tsunami. Jednak tekst, to tylko składowa piosenki, nie tylko on oddaje jej klimat. Oglądanie obrazów Picassa, to też rozrywka, prawda? A jednak "Guernica" wstrząsnęła mną, naprawdę. To działo naprawdę mocnego kalibru, i trudno mi opisać, co poczułem, gdy ją zobaczyłem. Rozrywka powiadasz? Hm.

Źle to przedstawiłem. Nie chodzi o to, że mam to kompletnie w zupie. Po prostu nie lubię doszukiwać się w każdej piosence głębokiej treści w niej, bo to nie ma sensu, i dochodzimy do skrajności. Wiele piosenek BT ma głębszą treść, niż tenże nieszczęsny "Breed" Nirvany, a jednak dużo bardziej lubię tą piosenkę. Po prostu dużo ważniejsze od tekstu jest dla mnie brzmienie gitary, czy głos wokalisty. Tak, muzykę oceniam po pudełku. Dziwne? Cóż, ja tak nie uważam. Ale szanuję Twoją opinię.

Niewiadoma

Breed - "This is about growing up and being trapped in middle-class America.
Kurt Cobain wrote this when he was first starting to more deeply explore his songwriting talent, and he had begun to write about the people around him."
Milk it jest o jego uzależnieniu i o tym, że powoli zaczynał zdawać sobie z niego sprawę.
A Molly's Lips nic nie wiem. I nie znam piosenki, więc też nie będę starać się wymyślać XD.
Ach, nie musi być głęboka. Stone Roses nie pisali głębokich tekstów. Ale warto coś tam wiedzieć, albo interpretować po swojemu bo inaczej do troszkę tak... troszkę tak jakbyś wziął ten obraz Picassa i wytapetował nim swój pokój XD.
Przynajmniej ja tak to widzę. Bo muzyka to przecież sztuka, czyż nie?

Kaziu masakrator

Przedstawię Ci tekst "Breed".

I don't care
I don't care
I don't care
I don't care
I don't care
Care if I'm old
I don't mind
I don't mind
I don't mind
I don't mind
mind
Don't have a mind
Get way
Get way
Get way
Get way
Get way
Way from your home
I'm afraid
I'm afraid
I'm afraid
I'm afraid
Fraid, of a ghost
Even if you have
Even if you need
I don't mean to stare
We don't have to breed
We can plant a house
We can build a tree
I don't even care
We could have all three
She said (X Cool

Molly's Lips

She said
She'd take me anywhere
She'd take me anywhere
As long as she stays with me

She said
She'd take me anywhere
She'd take me anywhere
As long as I stayed clean

Kiss kiss Molly's lips (x4)

Może ja jestem głupi? Może nie umiem się wczytać? Ale za cholerę nie widzę tu przesłania.

Niewiadoma

To się przypatrz.

chili

22 MIN. WHOLE LOTTA LOVE, 1973 <3

Puszczali w Trójce we wtorek chyba.

A Jimmy (moje ciaaacho) zbierał pamiątki po Crowleyu, chyba nawet kupił jego dom. Jak ktoś się trochę zna na teorii okultyzmu, to jest w temacie.

Hendrix? No zią, hey joe Wink

edit/ Ktoś wspomina o 30 Seconds to Mars? zależy. "The kill" było całkiem niezłe, a teledysk wzorowany na "Lśnieniu" to miszcoztfo. Mówię, całkiem niezłe jak na standardowe kawałki lecące w stacjach komercyjnych. Jared mimo wszystko ma potencjał.

Pff. "Kanikuły" też mają przesłanie, ha. Cała płyta Sigur Ros ( ) jest odśpiewana w wymyślonym przez wokalistę języku (hopelandzki, tak to chyba nazywają), a ja i tak wiem, że na przykład w pierwszym kawałku Jonsi mówi o tym, że znajdzie miłość. Po prostu to wiem.
Dostałam tę płytę wczoraj, a dziś mama jeszcze poszła do empiku i wróciła z Mum *.*
Co takiego ma w sobie Islandia, że tworzą tam tyle genialnej muzyki?

Niewiadoma

Teledysk wzorowany na Lśnieniu to profanacja! A niech szlag ich trafi.
Może zimno konserwuje szare komórki i myśli im się lepiej? A jak się lepiej myśli, to i muzyka jest lepsza.
Jedynym zespołem nowym, który wpada mi w ucho jest Evanesence. No. Muzyka jest do DE, rżną te gitary tak, że wychodzi z tego szum jak z zepsutego telewizora (jak w większości przypadków), ale wokalistka ma cudny głos. Gdyby tylko wyciąć ten hałas =="

BRIAN ADAMS! Cudowny głos. Cudowny.

Yumi

Akurat "The Kill" kocham całym sercem i akustyczna wersja jest młach... boska ^^

Tak, Amy Lee ma cudny głos. Mogę się wsłuchiwać godzinami. I do gitar nic nie mam.

Brian Adams też ma niesamowity głos.

Niewiadoma

A grrrrrr! *Niewiadoma obnaża kły*
Nie prowokuj mnie, na Boga...!
Nawet nie słychać, że to gitary.

A jaka ona ładna jest *.*

Kikimora

AEROSMITH.
Wokalista ma na serio japę do rocka. Jakieś takie szersze i z większym rozdziawem. "Love in an elevator", "Dude looks like a lady" i "Jaded" to moje ulubione.

chili

Lepiej, żeby robili teledyski, biorąc dobre wzorce, niż robiąc pseudoryginalną chałturę.

Evanescence? Nie cierrrrrpię. Amy Lee, tej upadłej anielicy, która może i jest znośna, tylko według mnie zawodzi jak stary odkurzacz miejscami, też. Ale to jest cecha wielu popularnych wykonawców.

Ja tam teraz nie potrafię się zamknąć wyłącznie na starą muzykę. Owszem, słucham mnóstwa rzeczy z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, ale teraz też jest mnóstwo różnych niesamowitych muzyków, jeśli tylko się poszpera. Dresden Dolls, Animal Collective, CocoRosie, Cat Power, Banhart, Aśka Newsom... że o PJ Harvey i Radiohead już nie wspomnę. Ostatnio podoba mi się też The Klaxons.

Niewiadoma

Ależ Radiohead to żadna nowość, no przecież!
A ja z nowych: Coldplay. Bum. Koniec.

chili

Cofnij -> jakiś durny frazes wyszedł. Są inni, no.

Niewiadoma

...?
Tak, czy inaczej Radiohead nie są dla mnie. O.
(A tak wogóle, to jestem samotna, bo wszyscy moi znajomi poszli dzisiaj na koncert Spice Girls. A mnie nie było stać. Tak, tak, bardzo na temat.)
Słucham sobie Smoke on the Water.
Wiecie, uwielbiam Ozzy'ego. Fuck, fuck, fuck, fuck. Ten człowiek potrafi nadać jednemu wyrazowi - takiemu niewinnemu na dodatek - tyyyle znaczeń.
A Slash jest cholernie seksownym człowiekiem.

chili

O, z ostatnim się zgadzam. ^^

Radiohead wydaje się smętem, jednak ma w sobie coś strasznie nieprzewidywalnego. Tego nie można powiedzieć o wielu formacjach. Nie jestem od nich wielką specjalistką i Ameryki zapewne nie odkryłam, ale na tyle, na ile ich znam, czuję, że to "coś więcej".

Niewiadoma

Ekhm. Niewiadoma poszperała i znalazła wywiadzik z Robertem Plantem, w którym to Robbie zaprzeczył, żeby Stairway to Heaven kryła w sobie satanistyczne przesłanki. Uf.
(A z drugiej strony historia z kupnem domu Crowley'a jest jednak niepokojąca. Bo w tym ich kościółku, czy gdzie tam, ludzie uczyli się czytać i pisać od tyłu. O.O Cholera jasna.)

Lubię tylko jedną piosenkę Radiohead. O. Talk Show Host. *.*

Yumi · Wysłany: Pią 21:42, 14 Mar 2008 Temat postu:

Oasis i tyle.

Niewiadoma · Wysłany: Pią 21:48, 14 Mar 2008 Temat postu:

Phi. Phi. Phi. Mam obsesję Radiohead. To przez ciebie, Lady Jimmy! Tytytyty, Chili wstrętna.
Oasis są fe, bo Oasis są z Manchesteru... nie? No. A żaden Liverpoolczyk Manchesterowiczów nie toleruje! A niektóre piosenki to brzmią jakoś tak beatlesowsko...! (Niemniej miałam kiedyś obsesję na ich punkcie.)

Yumi · Wysłany: Pią 22:01, 14 Mar 2008 Temat postu:

Trochę dziwnie na to patrzysz. Mnie tam wisi, skąd jaki zespół jest, jak dobrze gra i lubię go słuchać, to może być nawet z koziej dupy, za przeproszeniem. Ale to może też przez to, że ja do nikogo nic nie mam, póki nic mi porządnego nie zrobi, tak myślę xP
Prawda, są z Manchesteru. I może rzeczywiście czasem brzmią beatlesowo, ale i tak mam teraz taką mini fazę.

Niewiadoma · Wysłany: Pią 22:04, 14 Mar 2008 Temat postu:

(Gdybyś mieszkała w Liverpoolu, mówiłabyś inaczej XP.)
Z Niewiadomej jest już taki człowiek. Rasistka i bóg wie co jeszcze. Ma bardzo, bardzo, bardzo ostre kryteria Wink

Ale tak ogólnie jest całkiem milutka! *ukrywa kij baseballowy za plecami*

Yumi · Wysłany: Pią 22:10, 14 Mar 2008 Temat postu:

Wiem, że jesteś milutka, tak naprawdę ^^
Możliwe, że mieszkając w Liverpoolu tak jak Ty, inaczej bym mówiła, ale na pewno nie jak teraz bym się tam sprowadziła.

'Little by little'...

Q · Wysłany: Śro 21:07, 19 Mar 2008 Temat postu:

http://youtube.com/watch?v=TkQtnIUT7eQ

Niewiadoma · Wysłany: Śro 22:17, 19 Mar 2008 Temat postu:

*wybucha śmiechem*

To... smutne! XDDD

M&AxCinQu

Nie chciało mi się wszystkiego czytać ale... czy wy wszyscy tutaj tylko rocku słuchacie? nic cięższego? Bo ja osobiście wole coś typu SOAD lub Disturbed lub Mudvayne ;]

Malinowa.

Jaki wyrzut. Tak, wszyscy słuchamy rocka, bo jesteśmy enlamronową rodziną, bo jesteśmy kopiami i jesteśmy wszyscy ograniczeni i zacofani. I zaszufladkowani.

Ostatnio faza na The Filthy Youth. <3

Yumi

Japońskie zespoły, choć są zwane rockowymi, grają też cięższe dźwięki i też ich słucham. Ostatnio jednak kolejny rock taki pop rock... UVERworld. Tak, skojarzenie z 2. openingiem Bleacha ^^
I Ellegarden, pisałam już o nich?
A rock jest bardziej melodyjny. Zaczynam się męczyć, gdy słucham za dużo "ostrych" kawałków.

Kikimora

Ja też, wiem o co ci chodzi. Kiedy mam ochotę dać upust swojej złości, lubię posłuchać np. co ostrzejsze kawałki Nightwish, albo Metallici, ale potem zazwyczaj mam ochotę na cos łagodniejszego, co podziała bardziej jak balsam dla uszu, że tak to ujmę.

Kaziu masakrator

SOAD ciężki? Bo upadnę!!! No, takie to cholernie ciężkie, że się uginam. Szczególnie Mesmerize i Hypnotize, tam to faktycznie, ostro pojechali!!!

Ludzie, przecież SOAD nie jest wcale ciężką muzą. Jest fajny, naprawdę - ale nie jekiś strasznie ciężki. To już za bardziej ciężkiego mogę uznać Master Of Puppets.

Tak swoją drogą, ostatnio usłyszałem Troopera IM. Niesamowita gitara. Słuchać tej piosenki mógłbym godzinami, tylko po to, zeby słyszeć te cudne dźwięki. Mój kumpel ma zespół, i często to graja na próbach, więc mogę się nasłuchać Razz